top of page
Szukaj

Znaki towarowe, a podobieństwo – jak unikać sporów sądowych?

  • Zdjęcie autora: Paweł Janicki
    Paweł Janicki
  • 16 lip
  • 3 minut(y) czytania
Znaki towarowe, a podobieństwo.
Znaki towarowe, a podobieństwo.

Znaki towarowe to dziś jedno z najważniejszych narzędzi budowania rozpoznawalności marki i przewagi konkurencyjnej. Ale ich skuteczna ochrona nie kończy się na zarejestrowaniu logotypu czy chwytliwej nazwy. W praktyce najwięcej problemów pojawia się tam, gdzie w grę wchodzi podobieństwo znaków towarowych. To właśnie ono najczęściej prowadzi do sporów prawnych, sprzeciwów w urzędach patentowych i pozwów cywilnych. Dlatego zrozumienie, czym w prawie jest „podobieństwo” i jak je oceniać, to klucz do uniknięcia kosztownych błędów.


Z formalnego punktu widzenia znak towarowy to oznaczenie służące do odróżniania towarów lub usług jednego przedsiębiorcy od innych. Może przyjąć formę słowną, graficzną, dźwiękową, przestrzenną, a nawet multimedialną – o ile możliwe jest jego przedstawienie w rejestrze. Jednak rejestracja znaku to nie koniec pracy, a dopiero jej początek. Właściciel znaku musi bowiem liczyć się z tym, że jego oznaczenie zostanie porównane z innymi znakami, które funkcjonują w obrocie gospodarczym. A jeśli inny znak będzie zbyt podobny, może dojść do sporu.


W praktyce podobieństwo znaków ocenia się na trzech płaszczyznach: wizualnej, fonetycznej i znaczeniowej. To oznacza, że nawet jeśli dwa znaki różnią się kolorem lub kształtem, ale brzmią podobnie albo mają zbliżone znaczenie, mogą zostać uznane za podobne. Istotne jest, jak znak odbiera tzw. przeciętny konsument – czyli osoba, która nie analizuje oznaczeń wnikliwie, ale polega na ogólnym wrażeniu. Nie chodzi więc o perfekcyjne porównanie, ale o to, czy odbiorca może zostać wprowadzony w błąd co do pochodzenia towarów lub usług.


Co ważne, w przypadku znaków towarowych nie trzeba wykazać, że ktoś celowo skopiował cudzy znak. Wystarczy, że nowe oznaczenie wywołuje ryzyko konfuzji – czyli że przeciętny klient może uznać, iż towary lub usługi pochodzą od tego samego przedsiębiorcy lub od firm powiązanych. To właśnie to ryzyko jest podstawą do wniesienia sprzeciwu wobec zgłoszenia znaku, a także do dochodzenia roszczeń z tytułu naruszenia prawa ochronnego.


Sprzeciw to jeden z kluczowych mechanizmów ochrony wcześniejszych znaków towarowych. W Polsce właściciel znaku może złożyć sprzeciw wobec zgłoszenia nowego oznaczenia w ciągu trzech miesięcy od jego publikacji w Biuletynie Urzędu Patentowego. Jeśli sprzeciw zostanie uznany, zgłoszenie przepada, a znak nie uzyskuje ochrony. W systemie unijnym (EUIPO) procedura jest analogiczna. Oznacza to, że nawet jeśli urząd formalnie przyjmie zgłoszenie, to realna ochrona zależy od braku skutecznych sprzeciwów.


W przypadku, gdy znak został już zarejestrowany, a mimo to narusza prawa innego podmiotu, możliwe jest wszczęcie postępowania o unieważnienie prawa ochronnego lub pozew cywilny o naruszenie znaku towarowego. W takim procesie uprawniony może żądać zakazu używania oznaczenia, zniszczenia towarów, odszkodowania, a nawet wydania bezpodstawnie uzyskanych korzyści. Tego rodzaju sprawy potrafią ciągnąć się latami i generować ogromne koszty – finansowe, ale też wizerunkowe.


Najczęstszym błędem popełnianym przez przedsiębiorców jest brak rzetelnej analizy rynku przed wyborem nazwy lub logo. Wielu z nich sprawdza wyłącznie dostępność domeny internetowej lub profilu na mediach społecznościowych, nie weryfikując, czy podobny znak już nie istnieje w rejestrach Urzędu Patentowego RP, EUIPO lub WIPO. Tymczasem obecność podobnego znaku w tej samej lub podobnej klasie towarowej może skutecznie zablokować plany rejestracyjne, a w dalszej perspektywie – narazić na odpowiedzialność prawną.


Właśnie dlatego kluczowe znaczenie ma tzw. badanie zdolności rejestrowej znaku, czyli weryfikacja, czy planowane oznaczenie nie jest zbyt podobne do wcześniejszych. Tego typu badanie powinno obejmować nie tylko znaki identyczne, ale też podobne – fonetycznie, graficznie i znaczeniowo. Dobrze przeprowadzona analiza pozwala wcześnie wykryć potencjalne kolizje i dostosować strategię brandingową, zanim firma zacznie inwestować w promocję i budowanie świadomości marki.


Kolejnym elementem skutecznej ochrony jest aktywne monitorowanie zgłoszeń dokonywanych przez inne podmioty. Posiadając zarejestrowany znak towarowy, warto regularnie sprawdzać nowe publikacje w biuletynach urzędowych, by móc zareagować na czas. Wiele firm korzysta z profesjonalnych usług monitoringu znaków towarowych – to inwestycja, która pozwala utrzymać kontrolę nad rynkiem i uniknąć późniejszych kosztów.


Warto pamiętać, że nawet pozornie drobna modyfikacja znaku nie wystarczy, by wyeliminować ryzyko podobieństwa. Zmiana jednej litery, inna czcionka czy kolory nie gwarantują bezpieczeństwa, jeśli ogólne wrażenie pozostało zbliżone. W oczach przeciętnego konsumenta dwie marki mogą być nadal mylone – a to wystarczy, by narazić się na zarzut naruszenia prawa ochronnego.


Podsumowując, podobieństwo znaków towarowych to nie problem teoretyczny, ale realne ryzyko prawne, które może poważnie zagrozić marce. Kluczowe jest zrozumienie, że nie trzeba skopiować znaku, by naruszyć cudze prawo – wystarczy stworzyć oznaczenie, które może wprowadzać w błąd. Dlatego warto inwestować w analizę prawną przed zgłoszeniem znaku, unikać pochopnych decyzji brandingowych i aktywnie chronić swoją markę w systemie prawa. Odpowiedzialne podejście na początku pozwala uniknąć kosztownych sporów w przyszłości.


Paweł Janicki

Radca prawny IP LL.M.

 
 
 

Comments


© 2025 Kancelaria Radcy Prawnego Paweł Janicki

bottom of page